Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ZONTAR Aspirant

Zamieszcza skriny od: 1 listopada 2010 - 12:17
Ostatnio: 28 kwietnia 2024 - 1:15
  • Skrinów na głównej: 11 z 32
  • Punktów za skriny: 3618
  • Komentarzy: 4442
  • Punktów za komentarze: 6081
 
[skrin]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
15 kwietnia 2024 o 7:54

Przecież to zwykły podatek jest. Od przekroczenia norm po prostu się płaci, więc mają więcej pieniędzy do wydawania na głupoty.

[skrin]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
14 kwietnia 2024 o 2:48

No dobra, a co ma to zdjęcie wspólnego z panselsualizmem? Panselsualizm to jedynie pociąg do ludzi niezależnie od ich płci. Kiedyś to się nazywało biseksualizmem, ale przecież teraz nie można mówić, że są dwie płcie, więc zmienili na panselsualizm.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 kwietnia 2024 o 2:19

@Kajothegreat Ja tam zazwyczaj szacunkowo liczę wspólne wydatki, chociaż próg błędu zależy od stopnia zaufania. Do jednej osoby się odezwę jak dwa razy pod rząd będę płacić za jej obiad, a niektórym to nawet nie liczę, tylko na oko określamy kto ostatnio płacił aby było w miarę równo. To ma zwyczajnie odfiltrować sępy.

[skrin]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
29 marca 2024 o 16:28

@jedyny360: Stalowe są dosyć lekkie, żeliwo to zupełnie inna para kaloszy. Stalową możesz przenieść w pojedynkę bez szczególnego wysiłku. Jedyny problem jest w tym, że są raczej same prostokątne, możesz dobrać długość i czasem da się szerokość, ale nic więcej. Plastik jest w każdej możliwej formie. No ale jak ktoś i tak chce zwykły prostokąt, to stalowa jest idealna.

[skrin]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
25 marca 2024 o 20:34

@jedyny360: Raczej w drugą stronę, tylko takie coś się robi przed kaflami. Jest to wręcz najlepszy sposób na wykorzystanie przestrzeni w ciasnej łazience. Mierzysz wszystko na styk, przycinasz tynki gdzie trzeba tak, żeby wanna dosłownie wchodziła jak puzzle. Wszystko uszczelniasz przed zalaniem, pod i za wanną kafli nie trzeba, wystarczy porządne uszczelnienie aby jakakolwiek wilgoć nie wsiąkała w ściany i ewentualna awaria nie zalała sąsiadów. Wstawiasz wannę w jednym kawałku (żadnego cięcia, metalowa zacznie rdzewieć, plastikowa straci sztywność) i po tym kładziesz kafle chowając wszystkie ranty. Trzeba pamiętać, że tynki, klej i kafle z obu stron dają nam z 5-6cm przynajmniej, wanny zazwyczaj mają dosyć szerokie brzegi, które do niczego właściwie nie służą. Mogą robić za półkę, ale lepiej to po prostu schować pod kaflami zamiast bawić się w cięcie czy zmniejszać funkcjonalną przestrzeń wanny aby zmieścić wygibaśną półeczkę. A, no i polecam stalowe wanny. Nie trzeszczą jak tani plastik, można je opakować pianką albo kupić gotową formę ze styropianu aby wolniej traciła temperaturę i nie brzmiała jak cymbał.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 marca 2024 o 20:25

@Ashardon: Też mnie to trochę dziwi. Ja rozumiem wzięcie ekskluzywnej panienki jak z okładki kolorowych czasopism albo eksperymentowanie z różnymi typami. Rozumiem też model eskorty, często z tego się korzysta tylko dlatego, że fajnie gdzieś się pokazać z kimś, a profesjonalne dziewczyny w tej branży są bardzo ogarnięte i zazwyczaj wypadniesz z taką lepiej niż z byle koleżanką (dla niewtajemniczonych, eskortę bierze się na cały wieczór czy nawet kilka dni, dziewczyny są inteligentne, mają sporą wiedzę i są bardzo zadbane, służą do pokazania się publicznie z kimś, kto nie tylko nie zrobi siary, ale może imponować obyciem, seksy są tu kwestią drugorzędną, często nawet nie ma tego w umowie). Natomiast brać tanie panie żeby spuścić z kija, nie kumam tego. To praktycznie tyle, co sobie zwalić z kilkoma dodatkowymi krokami.

[skrin]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
14 marca 2024 o 7:29

Ja liczę na to, że w końcu zaczniemy bardziej skupiać się na umiejętnościach i zrozumieniu, a mniej na beznamiętnym klepaniu na ilość. Kiedyś to miało sens, tyrasz przez wiele lat edukacji klepiąc na okrągło na ilość i później idziesz do pracy robiąc to samo. Ma wyglądać tak, jakbyś się narobił. Teraz większość da się zautomatyzować i cenić powinniśmy sobie tych, którzy wiedzą co zrobić, jak zrobić i jak to odwalić automatyzacją.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 marca 2024 o 4:09

Plottwist: prawnik mu doradził.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
14 marca 2024 o 3:59

@yahoo111: I jeszcze zwrócić do schroniska póki ciepły, nie?

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
24 lutego 2024 o 23:08

@Glaurung_Uluroki: Kolejność zdarzeń nie ma żadnego znaczenia. Jak ktoś sobie wybuduje domek obok planowanego lotniska, to nie możemy nagle zamknąć całej inwestycji, bo ktoś był pierwszy. Od tego są plany zagospodarowania aby było jasne, do czego są przeznaczone tereny i czego się spodziewać. Ani mieszkańcy nie mogą narzekać na istnienie kościoła, ani kościół nie może przekraczać norm. Nie ważne, kto dostał pierwszy pozwolenie na budowę i która część została objęta planem w jakim terminie (a zapewne był to jeden termin na całą okolicę). Ważne, co ostatecznie dopuszczono do budowy i co nam gwarantuje prawo. Dokładnie tak samo nie możesz podać dewelopera do sądu o to, że budując nowy wieżowiec zasłonił ładny widok. Jeśli plan zakładał wysokie budownictwo, to nawet widząc pusty teren z piękną panoramą musisz się liczyć z tym, że nie jest ona gwarancją.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 lutego 2024 o 1:54

@Rodzio: To jest głupie porównanie. To jakby porównywać zniesienie penalizacji posiadania trawy do wprowadzenia zakazu spożywania alkoholu. Poza tym jest poważny problem z realizacją takiego czegoś. Zakazać zatrudniania pracowników bez wcześniejszej publikacji ofert z podanymi widełkami płac? Mamy ulotki, które nie stanowią oferty handlowej w rozumieniu prawa. Co szkodzi przed reklamowaniem pozycji, które nie są ofertą pracy? Nadal będzie to martwe prawo albo skończy się takim ograniczeniem wolności, że nie będzie można zatrudniać ludzi z polecenia czy znajomych. Byśmy musieli wprowadzić nakaz zatrudniania przez urząd pracy aby nikt nie mógł na lewo zatrudniać pracowników bez wystawiania ogłoszenia zgodnego z prawem. To nie przejdzie.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
21 lutego 2024 o 9:32

A wy kiedy ostatni raz powiedzieliście szefowi/klientowi "wystarczy mi tej pensji, więcej nie płać"? Liczba lokali jest ograniczona, ludzie się licytują płacąc z tanich kredytów czy dodatków, a później zdziwienie, że mieszkań nie przybyło?

[skrin]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
21 lutego 2024 o 9:27

@Proszkow Zobacz sobie Karibati. Szczególnie Lime Islands. Są w strefie UTC+14, bo są daleko na wschodzie (czyli jest tak dużo później niż w Anglii), ale zaraz obok jest już UTC-10, bo jest daleko na zachodzie, więc słońce tam dociera 10 godzin później niż w Anglii. Tylko, że to jest równe 24 godziny i to samo miejsce! Jeszcze lepsze są wyspy Phoenix i Baker. Jedna jest UTC+13, druga UTC-12. Czyli 25 godzin różnicy. Na jednej wyspie jest nie tylko kolejny dzień, ale jeszcze godzinę później. I nie, różnice liczy się łącznie. Skoro musisz zegarek przestawić o dobę, to różnica wynosi dobę, a nie 0. Skoro już masz globus, to popatrz na niego i pomyśl. Kiedy słońce okrąża ziemię, to od strony słońca jest południe. Gdyby był to ten sam dzień, to cały czas by było południe tego samego dnia. Po to jest linia zmiany daty. Kiedy słońce przekracza linie zmiany daty, to południe jednego dnia staje się południem drugiego dnia. Gdybyś mieszkał na wyspach Marshalla i miał spotkanie na wyspie Howarda, to dosłownie byś umawial sie na spotkanka na wczoraj. Różnica jest podyktowana politycznie. Amerykańskie wyspy są na zachodzie (ujemny offset), a Australia i Oceania to już daleki wschód (dodatni offset). No a że kilka wysp jest daleko, to sięgają aż do +14.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 lutego 2024 o 22:23

@Glaurung_Uluroki: Czyli co, jak kupiłeś mieszkanie i rok później chcąc się wprowadzić widzisz budowę kościoła, to masz zrezygnować i zażądać zwrotu chajsu i anulowania kredytu hipotecznego na wypadek, gdyby kościelni chcieli bić w dzwony co kwadrans? Z artykułu wynika też, że robiono pomiary natężenia dźwięku kilka ulic dalej i były o 0,3 dB niższe od limitu, więc najprawdopodobniej w bliższej okolicy kościoła te normy są przekroczone, po prostu nikt tego nie sprawdził. To aż dziwne, że zrobiono tylko dwa pomiary i żaden nie był w bezpośrednim sąsiedztwie, które jest przeznaczone na mieszkaniówkę. Żeby było śmieszniej, kościelny narzekał na to, ile kościół musiał wydawać na te badania... które były wykonywane przez miasto na koszt miasta.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 lutego 2024 o 22:18

@wroblitz: Czy Ty myślisz, że budżetówka to wyłącznie korpus służby cywilnej?

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 lutego 2024 o 22:09

@Rodzio: No dobra, ale co zabrania pracodawcom wystawić teraz oferty z góry określając minimalną stawkę na stanowisku? Gdyby ktoś miał się na rynku wyrwać, to i teraz by się wyrwał. Wystarczy zakładać, że brak widełek to widełki zaczynające się od minimalnej, a kto daje więcej, ten się pochwali. Takie wymogi prawdopodobnie by nie zmieniły zupełnie nic.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 lutego 2024 o 0:00

To nie jest takie głupie pytanie. Dzień wolny wypadał w weekend i w różnych placówkach działa to tak, że jeśli ustawowy dzień wolny wypada w weekend, to pracownicy będą mieli wolne w inny dzień roboczy. Teraz jeśli wszyscy pracownicy będą mieli wolne w inny dzień zamiast 6, to czy pracownik zatrudniony pomiędzy powinien iść sam do pracy? A jeśli za styczeń placówka dodaje jeden dzień urlopu więcej, to czy temu pracownikowi ma dać ten dzień, czy go nie dać, czy może dać pół dnia, skoro przepracował pół miesiąca. Pytanie nie jest takie głupie, jeśli wszyscy za styczeń dostają dzień wolny, a zatrudniłeś się w połowie miesiąca.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 lutego 2024 o 21:48

@Rodzio: To jest jakieś rozwiązanie. Jeśli podamy dolny próg widełków, to nie sugeruje nikomu jaki jest limit, ale obliguje pracodawcę w stosunku do najsłabszych kandydatów. Tylko co będzie, jeśli i tak będą bardzo niskie? Czy to cokolwiek zmieni? Minimalna krajowa na minimum u każdego i dalej będzie jak jest.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 lutego 2024 o 8:35

@zpiesciamudotwarzy: To mi przypomina historię zasłyszaną od znajomego. Gość miał koło 2,2 metra i pracował na jakimś tam magazynie sklepowym czy coś. Mieli tam wymogi, że na regały powyżej jakiejś wysokości muszą korzystać z drabiny lub przenośnych schodów i nie wolno sięgać tak wysoko. Pewnie był ktoś, kto sobie coś na głowę zrzucił w pośpiechu i teraz kryli tyłek. No i ten kolega podchodzi do regału sięgającego mu gdzieś do ramion, patrzy na paczkę na tym regale i słucha tego gościa od BHP, że nie może tego podnieść, musi iść po drabinę. Kto wie, może tu też mają wymogi co do wysokości, do której mogą sięgać.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 lutego 2024 o 8:32

@Glaurung_Uluroki: Budowę kościoła rozpoczęto w 2009 https://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_%C5%9Bw._Ojca_Pio_w_Bia%C5%82ymstoku Na zdjęciach sprzed 10 lat nadal leży przy nim sterta ziemi i jest jeszcze wykańczany. Możesz też przewinąć datę na google maps do 2011 i zobaczysz, że jest tam masa już niemłodych, brudnawych zabudowań. Więc nie, zabudowania mieszkalne w całej okolicy istniały tam dużo wcześnie, co najwyżej kilka budynków graniczących z kościołem powstało w podobnym czasie, co sam kościół. Tu jednak na dużo większą uwagę zasługuje zachowanie księdza. Jak nie przyjąłeś kolędy i nie dałeś koperty, to nie masz prawa głosu. Chociaż ktoś pisał, że zgłaszał to podczas kolędy, a ksiądz się zarzeka, że nikt się nie skarżył podczas kolędy, więc chyba koperta zbyt cienka była.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 lutego 2024 o 8:18

@Rodzio: Generalnie istnienie widełek oznacza, że pracownik może mieć lepsze lub gorsze predyspozycje do pracy, a więc i zakres wykonywanych zadań może się różnić zależnie od jego możliwości. Mogę się zgodzić z tym, że w wielu zawodach może być ten niewielki zakres. Coś więcej od układania pudeł w magazynie, ale najwyżej na poziomie dodatkowych obowiązków (potrafisz coś obsłużyć, to się też tym zajmiesz). Najłatwiej by było powiedzieć, aby nie odpowiadać na oferty, które nie mają podanych płac. To by była najskuteczniejsza metoda. Znajdą się jelenie, które pójdą i zgodzą się na niską stawkę? Ok. Nie znajdą się, to firma przemyśli ofertę. Gorzej, jeśli rynek jest słaby i po prostu nie ma wyboru.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
12 lutego 2024 o 5:35

@Rodzio: Zadajmy sobie jednak jedno istotne pytanie. Na kij komu proces rekrutacyjny do układania pudeł na regałach? Proces rekrutacji z założenia jest procesem nabywania pracowników i szacowania ich kompetencji. W prostszych zawodach wystarczy ogłoszenie o pracę. Czy dla kogoś istotne jest to, ile masz lat doświadczenia w układaniu towaru na półkach, jakie masz referencje i jakie listy polecające od poprzednich pracodawców zebrałeś? Co najwyżej wystarczy informacja, czy pracowałeś chociażby na kasie, czy musisz się tego wyuczyć, ale wszelkiej maści rekrutacje i headhunterzy powinni dotyczyć tylko i wyłącznie sektorów, w których zakres kompetencji jest istotny. Od tego oni są, od alokacji dostępnych zasobów i nabywaniu pracowników wartościowych dla firmy. @yahoo111: Też tak kiedyś robiłem. Rzucałem na start kwotę i jeśli nie jest osiągalna, to dziękuję za rozmowę. Nie ma dla mnie znaczenia, czy nie są pewni, nie wiedzą, "zależy od kwalifikacji". Albo mają taki budżet i kontynuujemy z procesem aby oszacować, czy pasuję do ich profilu i zadowolę ich potrzeby, albo nie marnujemy czasu. Bardzo wielu ludzi robi to w podobny sposób, ale nadal jest to oferta rzucana przez kandydata, a nie przez pracodawcę. Niestety na rynku oferty z widełkami płac zawsze były kierowane dla przeciętnego, średnio rozgarniętego pracownika. Jeśli masz przeciętne kompetencje, to jest ok i zapewne dla wielu osób to wystarczy, ale przecież to tym ludziom najbardziej przeszkadza to, że niektórzy pracodawcy widełek nie podają. Te opisy stanowisk i obowiązków to niestety patologia. Bardzo często zatrudniający nie bardzo nawet wiedzą, czego chcą. Zazwyczaj widzę w ofertach koncert życzeń dotyczący tak szerokiego zakresu umiejętności, że spełni go co najwyżej hindus, który w każdym ma kilka miesięcy doświadczenia i w niczym nie jest dobry. Sam dosyć długo męczyłem kierownictwo, żeby oferty rozbili na bardziej specjalistyczne stanowiska aby było jasne, że szukamy ludzi o wysokich kwalifikacjach w konkretnych dziedzinach, a nie niskich kwalifikacjach we wszystkim, co popadnie. U mnie pod tym względem jest nieco inaczej. Na rozmowie pytam, co chcą osiągnąć i sam im powiem, czego potrzebują, czym mogę się zająć, jakich kompetencji nie mam. Zazwyczaj okazuje się, że skupiają się na kwestiach, które mają znikomy wpływ na przebieg projektu, a pomijają istotne czynniki. Tak chociażby w branży motoryzacyjnej większość programistów nie ma styczności z Autosarem, ale mimo to każda oferta go wymaga. Po co? Później zatrudniają ludzi, którzy znają tylko i wyłącznie to, co jest im praktycznie zbędne lub jest do wyuczenia w kilka miesięcy.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
10 lutego 2024 o 23:58

@yahoo111: Mogę Ci podać sytuację z życia z ostatniego tygodnia. Rozmawiałem miesiąc temu na temat nowej umowy i nie było wtedy mowy o kwotach. Rozmawiałem o zakresie obowiązków, odpowiedzialności, kosztach przeprowadzki, benefitach. Jedna z osób, z którymi rozmawiałem, rzuciła mi orientacyjną kwotę, jakiej mogę się spodziewać przy tym stanowisku. Kwota była na tyle niska, że bym jej nie przyjął. Była zbyt daleka od moich oczekiwań aby nawet próbować negocjacji. No ale faktyczna kwota miała być ustalona kika tygodni później już przed podjęciem ostatecznej decyzji, więc się wstrzymałem. I co? Okazało się, że pomimo podobnego stanowiska, mam dużo wyższe kwalifikacje i bardzo chętnie zapłacą dużo więcej, niż tamta osoba wspomniała. Tak wygląda różnica pomiędzy widełkami na stanowiska, a faktycznymi propozycjami. Gdyby od początku rzucali człowiekowi bardzo szerokie widełki, to równie dobrze by mogli ich nie dawać wcale. Znowu zawężając je (bo tego oczekuje większość ludzi) sprawiają, że nie pokrywa to osób, które kwalifikacjami znajdą się poza widełkami. Pomyśl o tym z drugiej strony. Jesteś kandydatem i słyszysz widełki 20-25 tysięcy. Za mało, możesz dostać lepsze oferty, nie rekrutujesz się. Z drugiej strony słyszysz widełki 10-50 tysięcy. Co to w ogóle za zakres? Zupełnie nic nie mówi. Przyjdą jakieś jelenie z beznadziejną wiedzą i będą wołać sobie 40 tysięcy, bo przecież takie są widełki. Też nie jest dobrze i marnuje czas pracodawcy, więc nie opłaca się podawać zbyt wysokich kwot, bo przyciągają one ludzi marnujących zasoby. Jeśli masz szeroki zakres potrzeb i bardziej myślisz o stworzeniu stanowiska dla kogoś dobrego niż o zapełnieniu wakatu, to podawanie kwot nie ma sensu. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że ile razy trafiałem na widełki kwotowe, na którymś etapie rezygnowałem. Praktycznie każda moja umowa na przestrzeni kilkunastu lat nie miała żadnych widełek i ostatecznie kończyły się zawsze powyżej tego, co jakakolwiek inna firma oferowała w swoich ogłoszeniach. Żeby było śmieszniej, całkiem niedawno dostałem ofertę na stanowisko dyrektora działu inżynieryjnego u konkurencji, gdzie ich widełki kończyły się poniżej mojej aktualnej pensji. Z góry w ofercie jest więcej obowiązków, niż mam aktualnie, a zakres płac jest poniżej moich oczekiwań. Z mojej perspektywy nie ma sensu nawet odpowiadać na tą ofertę, ale z drugiej strony, sam zarabiam znacznie powyżej standardowych widełek na podobnych stanowiskach właśnie ze względu na zakres kompetencji. Ja się już nauczyłem, że najlepsze oferty zazwyczaj nie podają kwot, bo są personalizowane pod umiejętności kandydata. Jak firma ceni sobie umiejętności, to dostaniesz nie tylko pensję za obowiązki na tym stanowisku, dorzucą do tego więcej i często zmienią warunki umowy. No ale najpierw musisz przejść rekrutację, a widząc niskie widełki tego nie zrobisz.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
9 lutego 2024 o 2:37

Wszystko zależy od tego, o jakiej pracy mowa. Jak idziesz na kasę do marketu, to unikanie podawania stawek jest czystą głupotą. Nikt nie idzie do takiej roboty aby się realizować w życiu. Jak idziesz na jakieś wyższe, wymagające, specjalistyczne stanowisko, to faktycznie kwestia negocjacji warunków często bywa zostawiona do końca. Polega jednak ona na czymś zupełnie innym. Wiecie na czym? Jak pracodawca mi rzuca kwotę (czy nawet wąskie widełki) na start, to znaczy tylko tyle, że nie zamierza wykorzystywać moich umiejętności, a chce jedynie obsadzenia stanowiska. Lub, co gorsza, będzie wykorzystywać moje umiejętności, ale nie zamierza płacić za nie więcej. W takim kontekście często możesz być przekwalifikowanym na to stanowisko. I co? Odkładając negocjacje zarówno pracodawca jak i kandydat zyskują. Jako kandydat możesz pokazać dokładnie co potrafisz, co chcesz robić, jakie obowiązki możesz przejąć i generalnie z jakich kwalifikacji chciałbyś korzystać. Dzięki temu możesz dostać ofertę dostosowaną do umiejętności nawet wtedy, gdy początkowo takie nie były przewidywane. Znowu jako pracodawca możesz ocenić, do czego taki pracownik się nada, jakie potrzeby zaspokoi i ogarnąć jaką wartość faktycznie będzie miał dla firmy. To jest prosta sprawa. Jak ktoś mi podaje pensję zanim w ogóle wie, co oferuję, to najwyraźniej moje umiejętności nie mają znaczenia, po prostu próbuje zapełnić wakat najtańszym możliwym pracownikiem.

[skrin]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 lutego 2024 o 4:51

Boombox

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10174 175 następna »