te "perfumy" są nadal produkowane, ale w Czechach, pod nazwą Uragan D2. za to nigdy nie produkowała ich firma Bayer. koledze pomyliła się pewnie z IG Farben i faktem, że Bayer i inne, np. BASF czy AGFA, są firmami wydzielonymi z IG Farben po II WŚ...
@wagad: dysortografia.
wielu nie jarzy, że: ja myję, piszę, komentuję, ale: on/ona/ono myje, pisze, komentuje...
porażka naszej edukacji. kiedyś takie byki walili tylko chłopacy, ale teraz już wspólnie, koedukacyjnie staczają się po równi pochyłej...
@LichMcKnee: znów obcięło tekst. konkluzja jest taka, że kobiety/dziewczyny to też ludzie. czasem są wredne, a czasem tylko głupie albo dziecinne. większość to jednak normalne, polskie dziewczyny, tęskniące za miłością, ciepłem domowego ogniska, czy po prostu bliskością. oczywiście rośnie teraz pokolenie "miłośniczek Sebiksów i JP na 100%", ale to raczej taka moda.
można pomóc kobiecie, upychając jej cycki w piance, albo stać w wodzie, a później marszczyć Ignaca w nocy. wybór należy do was...
@leManey: oczywiście, że tak - sam byłem w młodości nieśmiały, ale mi przeszło - to normalne. jak inaczej chcesz poznać pannę, do której boisz się odezwać?
podam taki przykład z mojego życia:
miałem bodajże 26 lat, gdy pojechałem na obóz płetwonurków. nie byłem uczestnikiem kursu, po prostu dojeżdżałem do znajomych i przyjaciół nad jezioro po pracy, gdzie miałem rozbity namiot. czasem w nim nocowałem, a czasem wracałem do domu (miałem coś około 20km - 15 minut jazdy autem).
w kursie brało udział może z 16-u szczawików w wieku wczesno-licealnym, kilku znajomych strażaków i policjantów, oraz aż DWIE niewiasty również w wieku licealnym. chłopaki ślinili się niesamowicie na widok tych dwóch nastolatek (16 i 17 lat) i to zarówno młodzież, jak i "mundurowi". obie były bardzo zgrabne, a starsza miała do tego nad wyraz dobrze rozwinięty biust. nie ukrywam, że i ja ukradkiem, chętnie omiatałem krągłości tych dziewcząt, gdy były w strojach kąpielowych, no bo jestem przecież tylko facetem. jednak zdawałem sobie sprawę, że z powodu różnicy wieku, nie mam szans. a po drugie, byłem śmiertelnie zakochany w pewnej pannie. oczywiście nie unikałem towarzystwa młodych, a nawet trochę się ze wszystkimi zaprzyjaźniłem. jednak pełna kultura, a też chętnie pomagałem ze sprzętem i uprzężą do akwalungów, czasem coś przywoziłem z miasta, bo po szkoleniu często nie miał kto prowadzić... :)
do sedna: był piękny, słoneczny dzień, właśnie przyjechałem do obozu po pracy. w namiotach nie było nikogo, sprzętu również. wniosek: są na pomoście albo już w wodzie. po wypakowaniu sprawunków, popędziłem na pomost i co widzę? wszyscy uczestnicy i instruktorzy są już w wodzie, a jedynie ta 17 letnia dziewczyna nie może dopiąć pianki. tak - ona miła naprawdę dorodny biust, a pianka do nurkowania ma swoją rozciągliwość. do tego stres, śliskie od wody i może olejku do opalania ręce, oraz docinki męskiej części kursantów (nic wulgarnego) dopełniły czary goryczy. naprawdę mało brakowało, żeby się nie rozpłakała. a tu jeszcze akwalung później trzeba założyć, wskoczyć do wody itd. popatrzyłem z politowaniem na całe towarzystwo w wodzie i pokiwałem głową. zapytałem, dlaczego jej nikt nie pomógł? wszyscy zarechotali, że "no nie da się zapiąć tej pianki, sam spróbuj". dobra. wynika z tego, że jedynie ja jestem w stanie uratować całą sytuację. powiedziałem sobie: "Smuga, na zimno". najpierw stanąłem za nią i obejmując ją od tyłu, próbowałem zbliżyć do siebie krawędzie pianki, gdy (nazwijmy ją Ania), próbowała zaciągnąć suwak. nic z tego. tego samego próbowałem od przodu, z równie miernym skutkiem. nasapałem się, nakląłem... w końcu mówię, "wóz, albo przewóz. Anka, ciągnij suwak z całej siły", a sam po prostu wepchnąłem jej biust rękoma, trochę na boki, trochę do góry i... sukces! ja i Ania zasapani i czerwoni na twarzach, stoimy na pomoście, szybko pomogłem jej jeszcze założyć butle na plecy i hyc do wody. tylko, że w wodzie zaległa cisza. dopiero gdy Ania była już w wodzie to zauważyłem, że wszyscy patrzą się na nas z otwartymi gębami.
co się później okazało. wszyscy młodzi i 3/4 starszych, marzyła przed snem, żeby choć musnąć tych okazałych piersi Anki, gdy tymczasem ja, dość bezceremonialnie je miętosiłem, przy upychaniu i zapinaniu suwaka jej pianki do nurkowania. nie ukrywam, że to był najcudowniejszy biust jakiego miałem okazję dotykać w swoim życiu. żadne tam silikony i ściśnięte "wonderbra", nie mogły się nawet z nim mierzyć. kosmos po prostu.
od kumpla policjanta (uczestnika kursu) dowiedziałem się, że Ania wypytywała się o mnie, czy kogoś mam itd. spotkałem się nawet z nią na pożegnalnym ognisku kilka dni później i porozmawialiśmy trochę. przyznam, że bardziej mi się podobała jej o rok młodsza koleżanka, choć była mniej szczodrze obdarzona przez naturę. oczywiście nie powiedziałem jej wtedy tego, zacząłem coś bredzić o różnicy wieku, o tym, że mam kogoś i takie tam. głupi ja...
a teraz wnioski: chyba jako jedyny w całym tym towarzystwie, chciałem jej po prostu po
@matii914: kurde, to mnie zamkną! ja okazuję miłość kilku nieswoim dzieciom. daję im prezenty, biorę na kolana, przytulam, całuję i głaszczę. będę musiał z tym skończyć...
tylko jak to im wytłumaczyć? moje wnuczęta to uwielbiają...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2016 o 17:33
te "perfumy" są nadal produkowane, ale w Czechach, pod nazwą Uragan D2. za to nigdy nie produkowała ich firma Bayer. koledze pomyliła się pewnie z IG Farben i faktem, że Bayer i inne, np. BASF czy AGFA, są firmami wydzielonymi z IG Farben po II WŚ...
@wagad: dysortografia. wielu nie jarzy, że: ja myję, piszę, komentuję, ale: on/ona/ono myje, pisze, komentuje... porażka naszej edukacji. kiedyś takie byki walili tylko chłopacy, ale teraz już wspólnie, koedukacyjnie staczają się po równi pochyłej...
@LichMcKnee: znów obcięło tekst. konkluzja jest taka, że kobiety/dziewczyny to też ludzie. czasem są wredne, a czasem tylko głupie albo dziecinne. większość to jednak normalne, polskie dziewczyny, tęskniące za miłością, ciepłem domowego ogniska, czy po prostu bliskością. oczywiście rośnie teraz pokolenie "miłośniczek Sebiksów i JP na 100%", ale to raczej taka moda. można pomóc kobiecie, upychając jej cycki w piance, albo stać w wodzie, a później marszczyć Ignaca w nocy. wybór należy do was...
w jabłkach jest fruktoza, a nie glukoza...
@OrdynarnyOrdynansOrdynata: bo to podwodne, a nie nawodne łodzie są...
@ewred: trochę "światła", trochę wody...
"koktajl Mołotowa" jest równie, a może jeszcze bardziej skuteczny. a najlepiej dwa...
@fjuto: aha...
@leManey: oczywiście, że tak - sam byłem w młodości nieśmiały, ale mi przeszło - to normalne. jak inaczej chcesz poznać pannę, do której boisz się odezwać? podam taki przykład z mojego życia: miałem bodajże 26 lat, gdy pojechałem na obóz płetwonurków. nie byłem uczestnikiem kursu, po prostu dojeżdżałem do znajomych i przyjaciół nad jezioro po pracy, gdzie miałem rozbity namiot. czasem w nim nocowałem, a czasem wracałem do domu (miałem coś około 20km - 15 minut jazdy autem). w kursie brało udział może z 16-u szczawików w wieku wczesno-licealnym, kilku znajomych strażaków i policjantów, oraz aż DWIE niewiasty również w wieku licealnym. chłopaki ślinili się niesamowicie na widok tych dwóch nastolatek (16 i 17 lat) i to zarówno młodzież, jak i "mundurowi". obie były bardzo zgrabne, a starsza miała do tego nad wyraz dobrze rozwinięty biust. nie ukrywam, że i ja ukradkiem, chętnie omiatałem krągłości tych dziewcząt, gdy były w strojach kąpielowych, no bo jestem przecież tylko facetem. jednak zdawałem sobie sprawę, że z powodu różnicy wieku, nie mam szans. a po drugie, byłem śmiertelnie zakochany w pewnej pannie. oczywiście nie unikałem towarzystwa młodych, a nawet trochę się ze wszystkimi zaprzyjaźniłem. jednak pełna kultura, a też chętnie pomagałem ze sprzętem i uprzężą do akwalungów, czasem coś przywoziłem z miasta, bo po szkoleniu często nie miał kto prowadzić... :) do sedna: był piękny, słoneczny dzień, właśnie przyjechałem do obozu po pracy. w namiotach nie było nikogo, sprzętu również. wniosek: są na pomoście albo już w wodzie. po wypakowaniu sprawunków, popędziłem na pomost i co widzę? wszyscy uczestnicy i instruktorzy są już w wodzie, a jedynie ta 17 letnia dziewczyna nie może dopiąć pianki. tak - ona miła naprawdę dorodny biust, a pianka do nurkowania ma swoją rozciągliwość. do tego stres, śliskie od wody i może olejku do opalania ręce, oraz docinki męskiej części kursantów (nic wulgarnego) dopełniły czary goryczy. naprawdę mało brakowało, żeby się nie rozpłakała. a tu jeszcze akwalung później trzeba założyć, wskoczyć do wody itd. popatrzyłem z politowaniem na całe towarzystwo w wodzie i pokiwałem głową. zapytałem, dlaczego jej nikt nie pomógł? wszyscy zarechotali, że "no nie da się zapiąć tej pianki, sam spróbuj". dobra. wynika z tego, że jedynie ja jestem w stanie uratować całą sytuację. powiedziałem sobie: "Smuga, na zimno". najpierw stanąłem za nią i obejmując ją od tyłu, próbowałem zbliżyć do siebie krawędzie pianki, gdy (nazwijmy ją Ania), próbowała zaciągnąć suwak. nic z tego. tego samego próbowałem od przodu, z równie miernym skutkiem. nasapałem się, nakląłem... w końcu mówię, "wóz, albo przewóz. Anka, ciągnij suwak z całej siły", a sam po prostu wepchnąłem jej biust rękoma, trochę na boki, trochę do góry i... sukces! ja i Ania zasapani i czerwoni na twarzach, stoimy na pomoście, szybko pomogłem jej jeszcze założyć butle na plecy i hyc do wody. tylko, że w wodzie zaległa cisza. dopiero gdy Ania była już w wodzie to zauważyłem, że wszyscy patrzą się na nas z otwartymi gębami. co się później okazało. wszyscy młodzi i 3/4 starszych, marzyła przed snem, żeby choć musnąć tych okazałych piersi Anki, gdy tymczasem ja, dość bezceremonialnie je miętosiłem, przy upychaniu i zapinaniu suwaka jej pianki do nurkowania. nie ukrywam, że to był najcudowniejszy biust jakiego miałem okazję dotykać w swoim życiu. żadne tam silikony i ściśnięte "wonderbra", nie mogły się nawet z nim mierzyć. kosmos po prostu. od kumpla policjanta (uczestnika kursu) dowiedziałem się, że Ania wypytywała się o mnie, czy kogoś mam itd. spotkałem się nawet z nią na pożegnalnym ognisku kilka dni później i porozmawialiśmy trochę. przyznam, że bardziej mi się podobała jej o rok młodsza koleżanka, choć była mniej szczodrze obdarzona przez naturę. oczywiście nie powiedziałem jej wtedy tego, zacząłem coś bredzić o różnicy wieku, o tym, że mam kogoś i takie tam. głupi ja... a teraz wnioski: chyba jako jedyny w całym tym towarzystwie, chciałem jej po prostu po
wielu Chińczyków zaufało chińskim gumkom jakiś czas temu. i zobacz, ilu ich teraz jest...
@fjuto: czyli, że lepiej już nie będzie...?
nie jestem ekspertem w tej dziedzinie i nawet nigdy nie byłem na takiej łodzi podwodnej, ale mam jakieś niejasne przeczucie, że to tak nie działa...
@kieuran: Poniedzielski to lepiej opowiadał... https://www.youtube.com/watch?v=M5nPeTWviR4 od 3:30, ale polecam całość...
stąd ten obleśny uśmiech...
@matii914: kurde, to mnie zamkną! ja okazuję miłość kilku nieswoim dzieciom. daję im prezenty, biorę na kolana, przytulam, całuję i głaszczę. będę musiał z tym skończyć... tylko jak to im wytłumaczyć? moje wnuczęta to uwielbiają...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2016 o 17:33
@fjuto: znaczy, że w Polsce było na bogato...?
na banknocie wizerunek tej słynnej "... i kamieni kupa..."?
z takimi kumplami, to Gabryś nigdy nie zamoczy...
@Electeu: "robić kupę" = srać, tak że...
widzę pewną niekonsekwencję: "OD ŁAMAŁA", "DO PASUJE", ale już "WYŻUCIĆ" czy "WYMYŚLI"...
trochę przypomina obelisk z "Odysei Kosmicznej 2001", postawiony na terenie "sikalnym" jednego stada... https://www.youtube.com/watch?v=9woRJ7-mD7Y
i siedzi pewnie na pancernej brzozie... prowokacja!
ciapaty pedofil... i jeszcze homo!
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 maja 2016 o 1:19
katabas łoi nawet w trakcie mszy. a ona kulturalnie przed, żeby butelkami nie stukać...
a najlepiej w dużym...