@kuba1711: trochę się mylisz. Jak ktoś napisze głupotę, ale zbyt wiele osób skomentowało żeby usunąć - to był przecież sarkazm. Jak ktoś wyrazi swoje odmienne zdanie - troll. Jak ktoś ma odmienne zdanie, ale potrafi je dobrze uargumentować - debil.
A tu mamy wyjątkowo, bardzo rzadko spotykany przykład użycia dość poprawnego sarkazmu, który nie jest czystą ironią ani głupim żartem, tylko właśnie sarkazmem. Słowo często uzywane, ale może 10% używających je rozumie. Więc idzie się pogubić jeśli czasem trzeba użyć mózgu - to coraz bardziej zapomniana umiejętność. Nie ze względu na czasy i ludzi, tylko na powszechność dostępu do materiałów i swobodnej wypowiedzi dla idiotów.
@cczeslaww: no właśnie nie do końca ;)
Nie można powiedzieć, że opiera się na odpowiedziach na pytania - tak to wygląda w testach internetowych. W prawdziwym teście to raczej w większej części zadania, niż pytania. To nie test wiedzy, nawet matematycznej.
I nie do końca robi się go w celu oceny inteligencji. Raczej w celu oceny rozwoju w stosunku do reszty społeczeństwa. Bo każdy test jest skontruowany tak, aby średni wynik wynosił 100pkt. I w odniesieniu do średniej określa się poziom rozwoju - w normie, powyżej czy poniżej. Oczywiście zastosowania mogą być różne, ale nadal w celach medycznych.
I dlatego testów nie robi się ot tak. Minimalny odstęp to raz na dwa lata, aby wynik był miarodajny. I wykonywane w międzyczasie teściki internetowe też mogą wynik testu zaburzyć. Owszem, można go robić 4fun. Ale jakoś nie znam nikogo, kto dla zabawy robiłby EKG, EEG czy jakiekowlwiek inne badania...
@cczeslaww: cały problem polega na tym, że mało kto rozumie, na czym polega ten test i po co się go robi. I potem powstają stowarzyszenia ludzi z zawyżonym ego, bo im jeden test wyszedł dobrze. W ten sposób kilkadziesiąt lat temu masa ludzi zginęła, bo odrzucono ich gdy chcieli się dostać z Afryki do Europy (zbyt niski wynik testu). A przez ten czas ludzie niczego się nie nauczyli. Nie będę tego tłumaczył szczegółowo, internet to obszerne źródło wiedzy (jeśli się chce i potrafi z niego korzystać). Powiem krótko: można mieć z testu IQ wynik nawet 200 i być skończonym idiotą.
A internetowych testów IQ to nawet komentować nie będę.
Najśmieszniejsze w tym stereotypie jest chyba to, że zwykle przywołują go 2 typy ludzi:
- tacy, którzy są maksymalnie na poziomie liceum i utrzymują ich rodzice
- albo tacy, którzy w ogóle studiów nie skończyli, i zapierdzielają na magazynie za pensję niższą niż w macu
I zanim dobry znajomy mojej mamy zechce się wypowiedzieć - nie, nie pracuję w macu, i nie, wykształcenie raczej podchodzi pod mocno ścisłe, więc diagnoza chybiona.
@Grajcz: uprzedzenie o kontroli to jedno, ale jest jeszcze inna sprawa. Duże firmy spokojnie dają umowę o pracę. A polski właściciel już niezbyt chętnie. Bo i po co? Załóżmy, że nawet coś ta kontrola wyłapie. Koleś ma w garażu 5-6 aut po kilkaset tysiecy za sztuke, kilka mieszkan i ogolnie zyje jak krol. Co to na takiego rzucic kilka czy kilkadziesiat tysiecy lapowki? Na niego to jak mandat zaplacic a spokoj ma na dluzszy czas. Z kolei dla takiego urzednika to spory zastrzyk gotowki - oni tez milionow nie zarabiaja. Z kolei malych firm nikt sie nie czepia, bo sa male.
To tylko dowód na to, że lekarze to łebscy ludzie. No bo pomyślmy, niezadowolony pacjent zaskarża lekarza:
- Wysoki sądzie, bolało mnie gardło więc poszedłem do lekarza, ten przepisał mi lek XXX. Od tej pory kuśka mi nie staje. Proszę dać mi piniążki bo lekarz popełnił błąd i odszkodowanie się należy.
- Ale zaraz zaraz, przecież tu jest wyraźnie napisane YYY, a nie XXX. Jestem niewinny, to pani w aptece się pomyliła i wara ode mnie.
@KruK78: cóż...jeśli zapytasz tej samej osoby, która tłumaczyła obrazek, to pewnie się dowiesz, że festiwal był gdzieś na dnie jeziora soli (bo w Salt Lake City). Niestety ktoś tu się angielskiego uczył, ale myślenia nie miał kto nauczyć...
@cozakraj7: zacznijmy może od samej inteligencji. Według dzisiejszych standardów człowiek żyjący w starożytności osiągnąłby w teście IQ około 30-40pkt (oczywiście takie testy buduje się tak, by średni wynik wynosił 100 - mowa tu o przeniesieniu takiego testu z czasów dzisiejszych, nie uwzględniając też osób wybitnych). Co nie zmienia faktu, że dzisiejszy człowiek, 2-3 razy bardziej inteligentny nie przeżyłby w tamtych czasach kilku dni. To by było na tyle jeśli chodzi o porównywanie kiedyś i dziś.
Ale czasy się zmieniają, nawet patrząc na te, których wychowywali się rodzice i dzisiejsze dzieci. A edukacja, przynajmniej w Polsce, niestety nie do końca nadąża. Nie żyjemy już w średniowieczu. Prawnik nie będzie ekspertem od całego prawa. Lekarz nie wyleczy cię ze wszystkich chorób. Nauczyciel nie nauczy cię wszystkiego na raz. Zwyczajnie nauka poszła tak do przodu, że nie ma możliwości być dobrym we wszystkim. Ba - nie da się nawet być dobrym w jednej dziedzinie. To co dzisiaj ma wartość to nie posiadanie informacji, a umiejętność sprawnego ich wykorzystywania. A to niewielu potrafi, niestety. A szkoła nawet nie nadąża. Bo czego uczymy się w szkole? Przykładowo: każdy teraz obawia się wojny. Załóżmy, że przyszła. Trzeba uciekać. Chowasz się w lesie. I co dalej? Znasz doskonale budowę pantofelka, ale otrujesz się pierwszym napotkanym grzybem. I tak jest z każdym przedmiotem. Co z tego, że znasz na pamięć Pana Tadeusza, skoro dwóch zdań nie potrafisz sklecić zrozumiale i bez błędu? Co z tego, że perfekcyjnie rozwiązujesz wszystkie równania, skoro PIT-u sam sobie wypełnić nie potrafisz? Co z tego, że znasz takie czasy, o jakich rodowity Anglik w życiu nie słyszał, skoro nie wiesz jak zapytać o drogę do kibla. Masz piękne pismo techniczne? Super. Tylko dlaczego jak widzę, że bierzesz młotek do ręki, to odruchowo wykręcam numer na pogotowie...
Dziś nie potrzeba uczyć informacji. Budowę pantofelka znajdę sobie w internecie. Chyba, że będę chciał zawodowo badać pantofelki - ale od tego są studia. Co mi po piśmie technicznym, skoro na co dzień bazgrzę jak kura pazurem. I z całą pewnością Brytol ma w błębokim poważaniu jakiego czasu użyję, bylebym mu się nie zesrał na środku restauracji. W XXI wieku dostęp do informacji jest powszechny. Ale praktycznych umiejętności nie da się nauczyć oglądając poradniki na youtube. Rodzice nie nauczą, bo czasu nie mają. Szkoła nie nauczy, bo nie ma w programie. W efekcie społeczeństwo staje się przeintelektualizowane, a zaradni ludzie kasują po 200 złotych za powieszenie jednego, zwykłego żyrandola.
@yahoo111: teraz tak. Ale nie piszesz o "teraz", i ja też nie. A w okresie gdy ten boom się dopiero zaczynał, przebitka była spora, i nawet używane chętnie kupowano. Teraz się nie opłaca, bo już nowe są drogie przez swoją popularność. No tak to działa - po fakcie każdy mądry.
Czy serio korwiniści nie dostrzegają ironii w tym, że koleś, który od 25 lat jest w polityce, czyli bierze kasę głównie za gadanie o tym, że nikt go nie słucha - krytykuje urzędników?
W sumie coś w tym jest. Dawno temu, gdy homoseksualizm był jeszcze piętnowany, najgłośniej od pedałów wyzywali ci, którzy na co dzień mieli upodobania odbiegające od normy...
@Ginekolog_Amator: 230V może i może zabić, ale z własnego doświadczenia - na pewno nie musi. Parę razy się zdarzyło i jedyny efekt to drżące ręcę przez chwilę. Chociaż przy dłuższym kontakcie na pewno zdrowe nie jest.
A suszarki to nie tyle korki, co same urządzenia mają odpowiednie zabezpieczenia i natychmiast odcięte jest zasilanie.
@Frogy0: A teraz proponuje przestudiować budowę kebaba. W skrócie: ciasto - mięso i zielenina - ciasto. I tak to wygląda np w przypadku jednego, wielkiego. Kupując 10 małych masz: 10x ciasto - mięso i inne duperele - 10x ciasto. Więc jeśli pomyśleć to cena adekwatna do zawartości, do większego idzie więcej farszu niż do kilku mniejszych. No chyba, że kebaba kupujesz dla samego ciasta.
@tomangelo2: stabilny...ani win xp, ani 7, ani żaden inny linuxowi nie dorównuje. Problem w tym, że przy linuxie trzeba troszkę ruszyć mózgownicą (nie trzeba być do tego informatykiem, wystarczy nie być idiotą). Oprogramowanie? Jeśli ktoś decyduje się na linuxa to bez problemu w kilka godzin nauczy się obsługi, również uruchamiania większości programów teoretycznie nie dostosowanych do linuxa (niestety są wyjątki, gdzie się nie da). No i przede wszystkim - linux daje nieograniczone możliwości personalizacji.
Ogólnie do codziennego rekreacyjnego użytku wybieram windowsa - ze względów praktycznych, pingwiny nie są dostosowane do rozrywki bo zbyt mało ludzi ich używa. Ale jeśli chodzi o pracę to jednak linux wygrywa, zdecydowanie wygodniej się na nim pracuje.
@BongMan: ta, rezerwacja. Chyba, że w twoim wagonie akurat znajdzie się jakaś rodzinka - wtedy nici z rezerwacji, przynajmniej póki konduktor się nie zjawi.
No a wczoraj się przekonałem, że niestety nawet mocno wiejąca klima nic nie daje gdy w pobliżu zjawi się Janusz, który nażarł się tyle czosnku, że całe wampirze miasto by poskromił :/
@kuba1711: trochę się mylisz. Jak ktoś napisze głupotę, ale zbyt wiele osób skomentowało żeby usunąć - to był przecież sarkazm. Jak ktoś wyrazi swoje odmienne zdanie - troll. Jak ktoś ma odmienne zdanie, ale potrafi je dobrze uargumentować - debil. A tu mamy wyjątkowo, bardzo rzadko spotykany przykład użycia dość poprawnego sarkazmu, który nie jest czystą ironią ani głupim żartem, tylko właśnie sarkazmem. Słowo często uzywane, ale może 10% używających je rozumie. Więc idzie się pogubić jeśli czasem trzeba użyć mózgu - to coraz bardziej zapomniana umiejętność. Nie ze względu na czasy i ludzi, tylko na powszechność dostępu do materiałów i swobodnej wypowiedzi dla idiotów.
@cczeslaww: no właśnie nie do końca ;) Nie można powiedzieć, że opiera się na odpowiedziach na pytania - tak to wygląda w testach internetowych. W prawdziwym teście to raczej w większej części zadania, niż pytania. To nie test wiedzy, nawet matematycznej. I nie do końca robi się go w celu oceny inteligencji. Raczej w celu oceny rozwoju w stosunku do reszty społeczeństwa. Bo każdy test jest skontruowany tak, aby średni wynik wynosił 100pkt. I w odniesieniu do średniej określa się poziom rozwoju - w normie, powyżej czy poniżej. Oczywiście zastosowania mogą być różne, ale nadal w celach medycznych. I dlatego testów nie robi się ot tak. Minimalny odstęp to raz na dwa lata, aby wynik był miarodajny. I wykonywane w międzyczasie teściki internetowe też mogą wynik testu zaburzyć. Owszem, można go robić 4fun. Ale jakoś nie znam nikogo, kto dla zabawy robiłby EKG, EEG czy jakiekowlwiek inne badania...
@cczeslaww: cały problem polega na tym, że mało kto rozumie, na czym polega ten test i po co się go robi. I potem powstają stowarzyszenia ludzi z zawyżonym ego, bo im jeden test wyszedł dobrze. W ten sposób kilkadziesiąt lat temu masa ludzi zginęła, bo odrzucono ich gdy chcieli się dostać z Afryki do Europy (zbyt niski wynik testu). A przez ten czas ludzie niczego się nie nauczyli. Nie będę tego tłumaczył szczegółowo, internet to obszerne źródło wiedzy (jeśli się chce i potrafi z niego korzystać). Powiem krótko: można mieć z testu IQ wynik nawet 200 i być skończonym idiotą. A internetowych testów IQ to nawet komentować nie będę.
Najśmieszniejsze w tym stereotypie jest chyba to, że zwykle przywołują go 2 typy ludzi: - tacy, którzy są maksymalnie na poziomie liceum i utrzymują ich rodzice - albo tacy, którzy w ogóle studiów nie skończyli, i zapierdzielają na magazynie za pensję niższą niż w macu I zanim dobry znajomy mojej mamy zechce się wypowiedzieć - nie, nie pracuję w macu, i nie, wykształcenie raczej podchodzi pod mocno ścisłe, więc diagnoza chybiona.
@Grajcz: uprzedzenie o kontroli to jedno, ale jest jeszcze inna sprawa. Duże firmy spokojnie dają umowę o pracę. A polski właściciel już niezbyt chętnie. Bo i po co? Załóżmy, że nawet coś ta kontrola wyłapie. Koleś ma w garażu 5-6 aut po kilkaset tysiecy za sztuke, kilka mieszkan i ogolnie zyje jak krol. Co to na takiego rzucic kilka czy kilkadziesiat tysiecy lapowki? Na niego to jak mandat zaplacic a spokoj ma na dluzszy czas. Z kolei dla takiego urzednika to spory zastrzyk gotowki - oni tez milionow nie zarabiaja. Z kolei malych firm nikt sie nie czepia, bo sa male.
To tylko dowód na to, że lekarze to łebscy ludzie. No bo pomyślmy, niezadowolony pacjent zaskarża lekarza: - Wysoki sądzie, bolało mnie gardło więc poszedłem do lekarza, ten przepisał mi lek XXX. Od tej pory kuśka mi nie staje. Proszę dać mi piniążki bo lekarz popełnił błąd i odszkodowanie się należy. - Ale zaraz zaraz, przecież tu jest wyraźnie napisane YYY, a nie XXX. Jestem niewinny, to pani w aptece się pomyliła i wara ode mnie.
Zabrali, żeby się przypadkiem nie zamoczyło...
resztę kolega wyżej tłumaczy
@KruK78: cóż...jeśli zapytasz tej samej osoby, która tłumaczyła obrazek, to pewnie się dowiesz, że festiwal był gdzieś na dnie jeziora soli (bo w Salt Lake City). Niestety ktoś tu się angielskiego uczył, ale myślenia nie miał kto nauczyć...
@cozakraj7: zacznijmy może od samej inteligencji. Według dzisiejszych standardów człowiek żyjący w starożytności osiągnąłby w teście IQ około 30-40pkt (oczywiście takie testy buduje się tak, by średni wynik wynosił 100 - mowa tu o przeniesieniu takiego testu z czasów dzisiejszych, nie uwzględniając też osób wybitnych). Co nie zmienia faktu, że dzisiejszy człowiek, 2-3 razy bardziej inteligentny nie przeżyłby w tamtych czasach kilku dni. To by było na tyle jeśli chodzi o porównywanie kiedyś i dziś. Ale czasy się zmieniają, nawet patrząc na te, których wychowywali się rodzice i dzisiejsze dzieci. A edukacja, przynajmniej w Polsce, niestety nie do końca nadąża. Nie żyjemy już w średniowieczu. Prawnik nie będzie ekspertem od całego prawa. Lekarz nie wyleczy cię ze wszystkich chorób. Nauczyciel nie nauczy cię wszystkiego na raz. Zwyczajnie nauka poszła tak do przodu, że nie ma możliwości być dobrym we wszystkim. Ba - nie da się nawet być dobrym w jednej dziedzinie. To co dzisiaj ma wartość to nie posiadanie informacji, a umiejętność sprawnego ich wykorzystywania. A to niewielu potrafi, niestety. A szkoła nawet nie nadąża. Bo czego uczymy się w szkole? Przykładowo: każdy teraz obawia się wojny. Załóżmy, że przyszła. Trzeba uciekać. Chowasz się w lesie. I co dalej? Znasz doskonale budowę pantofelka, ale otrujesz się pierwszym napotkanym grzybem. I tak jest z każdym przedmiotem. Co z tego, że znasz na pamięć Pana Tadeusza, skoro dwóch zdań nie potrafisz sklecić zrozumiale i bez błędu? Co z tego, że perfekcyjnie rozwiązujesz wszystkie równania, skoro PIT-u sam sobie wypełnić nie potrafisz? Co z tego, że znasz takie czasy, o jakich rodowity Anglik w życiu nie słyszał, skoro nie wiesz jak zapytać o drogę do kibla. Masz piękne pismo techniczne? Super. Tylko dlaczego jak widzę, że bierzesz młotek do ręki, to odruchowo wykręcam numer na pogotowie... Dziś nie potrzeba uczyć informacji. Budowę pantofelka znajdę sobie w internecie. Chyba, że będę chciał zawodowo badać pantofelki - ale od tego są studia. Co mi po piśmie technicznym, skoro na co dzień bazgrzę jak kura pazurem. I z całą pewnością Brytol ma w błębokim poważaniu jakiego czasu użyję, bylebym mu się nie zesrał na środku restauracji. W XXI wieku dostęp do informacji jest powszechny. Ale praktycznych umiejętności nie da się nauczyć oglądając poradniki na youtube. Rodzice nie nauczą, bo czasu nie mają. Szkoła nie nauczy, bo nie ma w programie. W efekcie społeczeństwo staje się przeintelektualizowane, a zaradni ludzie kasują po 200 złotych za powieszenie jednego, zwykłego żyrandola.
@yahoo111: teraz tak. Ale nie piszesz o "teraz", i ja też nie. A w okresie gdy ten boom się dopiero zaczynał, przebitka była spora, i nawet używane chętnie kupowano. Teraz się nie opłaca, bo już nowe są drogie przez swoją popularność. No tak to działa - po fakcie każdy mądry.
@yahoo111: dyski, RAM - a co dopiero te lepsze karty graficzne, gdy nastała moda na koparki? To dopiero biznes...
Wszyscy już teraz płaczą, że paliwo drogie, a ten chce płacić przy jednym tankowaniu tyle co za kupno nowego domu?
Czy serio korwiniści nie dostrzegają ironii w tym, że koleś, który od 25 lat jest w polityce, czyli bierze kasę głównie za gadanie o tym, że nikt go nie słucha - krytykuje urzędników? W sumie coś w tym jest. Dawno temu, gdy homoseksualizm był jeszcze piętnowany, najgłośniej od pedałów wyzywali ci, którzy na co dzień mieli upodobania odbiegające od normy...
@andyk77: a ja głupi zawsze pomijałem reklamy "pracuj w domu i zarabiaj 10k miesięcznie" :/
@Umcyk: tak się składa, że Paździoch w Wiedźminie już grał :)
Noo dobre! Bo Arsenal zawsze czwarty, kumacie? 4rsenal 4ever a ha a ah ahha hhahaahaha ha
@Ginekolog_Amator: 230V może i może zabić, ale z własnego doświadczenia - na pewno nie musi. Parę razy się zdarzyło i jedyny efekt to drżące ręcę przez chwilę. Chociaż przy dłuższym kontakcie na pewno zdrowe nie jest. A suszarki to nie tyle korki, co same urządzenia mają odpowiednie zabezpieczenia i natychmiast odcięte jest zasilanie.
@Frogy0: A teraz proponuje przestudiować budowę kebaba. W skrócie: ciasto - mięso i zielenina - ciasto. I tak to wygląda np w przypadku jednego, wielkiego. Kupując 10 małych masz: 10x ciasto - mięso i inne duperele - 10x ciasto. Więc jeśli pomyśleć to cena adekwatna do zawartości, do większego idzie więcej farszu niż do kilku mniejszych. No chyba, że kebaba kupujesz dla samego ciasta.
@tomangelo2: stabilny...ani win xp, ani 7, ani żaden inny linuxowi nie dorównuje. Problem w tym, że przy linuxie trzeba troszkę ruszyć mózgownicą (nie trzeba być do tego informatykiem, wystarczy nie być idiotą). Oprogramowanie? Jeśli ktoś decyduje się na linuxa to bez problemu w kilka godzin nauczy się obsługi, również uruchamiania większości programów teoretycznie nie dostosowanych do linuxa (niestety są wyjątki, gdzie się nie da). No i przede wszystkim - linux daje nieograniczone możliwości personalizacji. Ogólnie do codziennego rekreacyjnego użytku wybieram windowsa - ze względów praktycznych, pingwiny nie są dostosowane do rozrywki bo zbyt mało ludzi ich używa. Ale jeśli chodzi o pracę to jednak linux wygrywa, zdecydowanie wygodniej się na nim pracuje.
@picapica: no widzisz, a wszystkie mają do wydania tylko 5...
@user521: serial? Takie praktyki akurat stosowano też w rzeczywistości...
Ja mam Biebera, a ojciec Emme. Pie*dole takie zabawy...
@BongMan: ta, rezerwacja. Chyba, że w twoim wagonie akurat znajdzie się jakaś rodzinka - wtedy nici z rezerwacji, przynajmniej póki konduktor się nie zjawi. No a wczoraj się przekonałem, że niestety nawet mocno wiejąca klima nic nie daje gdy w pobliżu zjawi się Janusz, który nażarł się tyle czosnku, że całe wampirze miasto by poskromił :/
@FriendzoneMaster: dokładnie jak sławek pisze. A jeden kot mechaniczny = 0,25 konia mechanicznego. Już chyba powinno wszystko się rozjaśnić.