@jedyny360: Lokalizacja żartów to trudna szkoła - nie każdy ma w sobie pokłady chęci i kreatywności, by zastąpić jakąś rymowankę, czy inną grę słów wymyślonym przez siebie odpowiednikiem. Jeszcze trudniej robi się z żartami politycznymi i lokalnymi - tu często można się pokusić o przeniesienie żartu na "teren" odbiorców, podmieniając np. nazwiska. Dobry przykład udanej lokalizacji to serial "Czerwony Karzeł", gdzie mnóstwo żartów jest "typowo brytyjskich", ale nic nie tracą na tłumaczeniu.
Dlatego chyba dowcipów zależnych językowo lepiej nie tłumaczyć wcale.
Przetłumacz na angielski: "Siedzą 2 gołębie na dachu: jeden grucha, a drugi jabłko".
There are two pidgeons on the roof: one pear and one apple :D
Taa, szef szukał prywatnego numeru do dziewczyny (nawet nie żony!) jakiegoś pracownika, bo mu ponoć zmarła, żeby ją zapytać jak ta się czuje...
"Nie wymyślajcie takich głupot", pisze, hipokrytka.
Ale jak sobie przypomnę, to Karol potrafi zachować kamienną twarz nawet przy takich odpowiedziach. Szacun, że nie popluje czasem uczestników ze śmiechu :)
Jeśli chcesz mieć skórzaną, cóż, nie będę oceniać.
Czepiacie się, a może to grupa dla opiekunów i opiekunek słoni w ZOO...
A jak ona ma potem to mydło w płynie nożem na ręce nakładać, hę? Niezbyt przemyślana ta rada...
Co za nieefektywny projekt. Dałbym wannę (lub chociaż zlew) na górę, a kibel na dole, żeby wodę z odpływu podłączyć do spłukiwania :D
@jedyny360: Lokalizacja żartów to trudna szkoła - nie każdy ma w sobie pokłady chęci i kreatywności, by zastąpić jakąś rymowankę, czy inną grę słów wymyślonym przez siebie odpowiednikiem. Jeszcze trudniej robi się z żartami politycznymi i lokalnymi - tu często można się pokusić o przeniesienie żartu na "teren" odbiorców, podmieniając np. nazwiska. Dobry przykład udanej lokalizacji to serial "Czerwony Karzeł", gdzie mnóstwo żartów jest "typowo brytyjskich", ale nic nie tracą na tłumaczeniu.
@Nagano: Pewnie do dziś się zastanawia czemu po takiej wystawnej kolacji nie chcesz jej wybolcować jak inni "sponsorzy" :D
@wolbiend: Albo jak pisał kolega wyżej, bierzesz szybki kredyt "na nieokreślone wydatki" :)
@Alex_J_Murphy: Domyśl się.
Dlatego chyba dowcipów zależnych językowo lepiej nie tłumaczyć wcale. Przetłumacz na angielski: "Siedzą 2 gołębie na dachu: jeden grucha, a drugi jabłko". There are two pidgeons on the roof: one pear and one apple :D
Potem w raporcie: "We Wrocławiu wszystkie ulice są asfaltowe".
Pewnie wniosła dżemy i ogórki, a że wynosiła męża - najwyraźniej jednak tak łatwo nie ma, skoro od razu ją złapali.
Może sra do kosza też, żeby nie ubrudzić sprzętu? W tym wypadku muszli klozetowej...
Taa, szef szukał prywatnego numeru do dziewczyny (nawet nie żony!) jakiegoś pracownika, bo mu ponoć zmarła, żeby ją zapytać jak ta się czuje... "Nie wymyślajcie takich głupot", pisze, hipokrytka.
Zapłacą, uff, mogli reklamować jako "bezpłatny staż - oszczędzasz na siłowni".
A jam widzę tylko 7 euro z hakiem za całą pyszną stópkę na zimne nóżki.
Ale jak sobie przypomnę, to Karol potrafi zachować kamienną twarz nawet przy takich odpowiedziach. Szacun, że nie popluje czasem uczestników ze śmiechu :)
Ile razy to samo... To już oklepane do bólu.
Kiedy można się spodziewać Google Street View na księżycu?
Ahaha, jakie śmieszne, że w Słowacji jedno nasze słowo u nich jest zupełnie innym słowem. A żarówki Osram, to dopiero numer, OSRAM, no leżę.
Wrzucała kobieta, bo wszyscy mamy się domyślić o co tu chodzi :D
Miał wizytę na jutro i mu przełożyli na 2024r.
Oczywiście chodzi o inne orzechy, niż podane w składzie, a to jest takie śmieszne, że hoho!
No dobra, stara creepypasta, tym razem jako czyjś post na FB. I tyle? To jest "mistrz"?
Nie napisali, żeby położyć pizzę na blachę :( http://www.supersizedmeals.com/food/images/articles/20100404-Epic_Pizza_FAIL_2.jpg
Przecież to jest przerobiony billboard. Jakiś śmieszek zakleił oryginalne hasło kampanii i wkleił to.